fbpx

Nie możesz bać się żyć. To bez sensu #herstory

„Nie możesz bać się żyć. To bez sensu.” Te słowa dały mi siłę by iść dalej. By po prostu żyć. Choć strach przed tym „co a jeśli” jest tak duży, że zasłania perspektywy na jutro. Pomogły mi ten strach odsunąć na bok, jak odsuwa się kurtyna w teatrze, bo w życiu jest za dużo fajności by na nie chcieć patrzeć.

Ten dzień, gdy nagle wszystko stanęło w miejscu pamiętam, choć często pamiętać nie chcę. Usłyszałam, że we mnie jest coś co trzeba szybko usunąć, że to coś może być groźne, choć nie wiadomo wcale czy takie jest. Trzeba sprawdzić. Sprawdzić ile jestem w stanie wytrzymać, ile strachu jest we mnie, gdy nie wiem co dalej. 

Tym razem się udało. Radość ogromna. Strach na bok. Bach. Lecimy dalej. 

Potem znów. Onkologia. Diagnoza. Znów to coś. Znowu trzeba ciąć. Ciąć szybciej niż poprzednio. Ciąć ledwo zrośnięte szwy duszy, która bała się jak jasna cholera. Układała scenariusze jak będzie, gdy jej nie będzie. Nie dla niej, ona się z tym pogodzi i da radę, ale dla jej małej kopii. Tej, która lubi się w nią wtulać gdy zasypia, która cieszy się jak szalona z bitwy na poduszki. Dla niej jest najtrudniej się bać. 

Dla niej trzeba wstać z kolan, otrzepać się i iść. Iść po diagnozę, otworzyć kopertę i przeczytać. Tym razem na granicy. Złośliwość graniczna. Kurde, kto wymyśla te terminy medyczne pomyślałam. Wynik na granicy mojej wytrzymałości psychicznej wiszącej na jednym włosku. Ale cięte na czas. 

Czas na dalszy ciąg, gdy strach stoi przed nosem i nie ma zamiaru się przesunąć i mówi, że znów może się powtórzyć, że nie wiesz co dalej, że może znów to przyjdzie, że znów… Tak tak lepiej stać i czekać. Nie ruszać się z miejsca. Robić tylko to co konieczne, nie ryzykować, nie planować. Najlepiej tak jakby nic nie robić. Bo po co coś robić, jak nie wiadomo co dalej.

I wtedy usłyszałam od najbliższej mi osoby słowa dość mocno racjonalne i banalne. „Nie możesz bać się żyć. Jak będziemy się tak bać całe życie, to przeżyjemy je nic dalej nie robiąc, stojąc w miejscu, bo co a jeśli…. To bez sensu.”

Przekalkulowałam na chłodno. No racja, rozsądniej jest żyć pełnią tego co możemy, bo na strach i tak wygospodaruje sobie dla siebie czas i miejsce, gdy tylko będzie chciał, więc właściwe nie ma po co zapraszać go za wcześnie.

No to bach. Lecimy dalej.

1 Comment

    Dodaj swoje zdanie na ten temat

    Twój mail nie zostanie nigdzie opublikowany