Zapytałyśmy kobiety, które skończyły 50 lat, czy jest coś, czego żałują w życiu. Oto, co powiedziały

Pięćdziesiątka często przynosi więcej szczerości niż podsumowań. To moment, w którym kobiety rzadko mówią o konkretnych błędach, a częściej o tym, co odkładały latami. Zapytałyśmy kobiety po 50., czy jest czego żałują. Ich odpowiedzi są zaskakująco spójne i bardzo prawdziwe.

Pięćdziesiąte urodziny często stają się momentem zatrzymania. Nie po to, by się rozliczać, ale by spojrzeć na swoje życie z większą uważnością. Kobiety, z którymi rozmawiałyśmy, rzadko mówiły o żalu wprost. Częściej o poczuciu straty, które pojawia się dopiero wtedy, gdy przestaje się biec.

Może później

Najczęściej wracał temat odkładania siebie na później. Wiele z nich przez lata było skupionych na potrzebach innych – dzieci, partnerów, pracy. Jak mówi Bogna, dziś 51-letnia, dopiero po czasie dotarło do niej, że „była zawsze tą, która ogarnia i pomaga, ale nigdy nie zapytała samej siebie, czego właściwie chce”. Nie chodziło o jedną decyzję, raczej o lata drobnych rezygnacji, które sumowały się w poczucie, że własne życie toczyło się gdzieś obok. Może w przyszłym roku…

Podobnie wyglądała rozmowa o pracy. Wiele kobiet przyznawało, że wierzyły w sens poświęcenia. W to, że wysiłek zostanie zauważony. Anna, 54 lata, mówi wprost, że przez lata powtarzała sobie – najpierw praca, potem odpoczynek. „Myślałam, że jeszcze zdążę, że mam czas. Teraz wiem, że życie nie działa w takiej kolejności” – dodaje.

Zmiana gorsza od poczucia bezpieczeństwa

Wątek relacji pojawiał się niemal w każdej rozmowie. Część kobiet żałowała, że zbyt długo trwała w związkach, które je osłabiały. Ewa, 56 lat, przyznaje, że przez lata usprawiedliwiała zachowania partnera, bo bała się zmian. Dopiero z perspektywy czasu zobaczyła, że miłość nie powinna wymagać ciągłego tłumaczenia czy rezygnowania z siebie. Inne mówiły o przyjaźniach, które rozmyły się w codzienności. Magda, 52 lata, zauważa, że zawsze zakładała, iż „jeszcze będzie czas na spotkanie”, aż któregoś dnia okazało się, że już nie ma z kim się umówić.

Lepiej było spróbować

Wiele rozmów schodziło też na brak odwagi. Nie na wielkie rewolucje, ale na drobne decyzje odkładane latami. Katarzyna, 55 lat, mówi, że najbardziej żałuje niepodjętych prób. „Zawsze było ‘nie teraz’. A teraz wiem, że to ‘teraz’ nigdy nie przychodzi samo. Same musimy je zaaranżować.”

Co ciekawe, niemal wszystkie kobiety podkreślały jedno – nie żałują bycia sobą, choć (o ironio!) nie zawsze to było takie proste.

Nawet jeśli popełniały błędy, to właśnie one ukształtowały je takimi, jakie są dziś. Iwona, 58 lat, podsumowuje to najprościej – nie cofnęłaby żadnej decyzji, żałuje tylko, że przez lata była dla siebie tak surowa.

Z tych rozmów wyłania się wspólna myśl – najczęściej nie żałujemy tego, co zrobiłyśmy, a nie że coś zrobiłyśmy i nie wyszło. Najbardziej boli to, czego nie zrobiłyśmy dla siebie, bo wydawało się mniej ważne niż wszystko inne wokół.

Warto o tym pomyśleć już teraz – bez względu na to, czy masz 50. przed sobą, czy już dawno za. Na siebie nigdy nie jest za późno.

Zobacz także:


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy

Dodaj swoje zdanie na ten temat

Twój mail nie zostanie nigdzie opublikowany