Z zewnątrz wszystko wygląda dobrze. Masz pracę, rodzinę, jesteś lubiana. Ale w środku… coś ciągle szepcze: „To przypadek. Udało ci się. Gdyby inni wiedzieli, jaka jesteś naprawdę, wszystko by się posypało”. Znajome? To może być syndrom oszusta – wewnętrzny krytyk, który sprawia, że nawet największy sukces nie daje ci ulgi. Czujesz się jakbyś oszukiwała wszystkich – i siebie.
Co to jest syndrom oszusta?
Syndrom oszusta (ang. impostor syndrome) to psychologiczny stan, w którym osoba nie wierzy w swoje kompetencje, osiągnięcia czy wartość, mimo że ma ku temu realne podstawy. Osoby dotknięte tym zjawiskiem tłumaczą sukcesy szczęściem, znajomościami albo „przypadkiem”, a porażki biorą całkowicie na siebie. Towarzyszy temu chroniczne napięcie, lęk przed „zdemaskowaniem” i wewnętrzne przekonanie: „Nie zasługuję na to, co mam”.
Kogo dotyczy ten syndrom?
Paradoksalnie – najczęściej osób ambitnych, zdolnych i wrażliwych. Dotyka wielu kobiet – zwłaszcza tych, które od dziecka słyszały, że muszą być „grzeczne”, skromne, nie chwalić się. Dotyczy też mam wracających na rynek pracy, kobiet w nowych rolach zawodowych, freelancerek, a także osób, które odniosły szybki sukces.
Wspólne objawy?
Umniejszanie swoich sukcesów: „Każdy by tak zrobił”.
Lęk przed oceną: „Zaraz się zorientują, że się do tego nie nadaję”.
Perfekcjonizm i przeciążenie: „Muszę dać z siebie wszystko, żeby zasłużyć”.
Porównywanie się z innymi i poczucie bycia gorszą.
Skąd bierze się to przekonanie, że nie zasługuję na szczęście?
To nie tylko kwestia charakteru. Często jest to efekt:
Wychowania w atmosferze wysokich oczekiwań („musisz być najlepsza, bo inaczej…”),
Braku docenienia w dzieciństwie – nikt nie potwierdził, że jesteś wystarczająca taka, jaka jesteś,
Porównań społecznych (social media, presja sukcesu),
Doświadczeń porażek lub odrzucenia, które pozostawiły ślad.
Niektórzy psychologowie wskazują, że syndrom oszusta to sposób, w jaki mózg „próbuje nas chronić” – bo jeśli nie uwierzymy w sukces, mniej zaboli jego ewentualna utrata.
Jak się z tego wyrwać?
Przede wszystkim: świadomość to pierwszy krok do zmiany. Nie jesteś jedyna. Z tym syndromem mierzyły się Michelle Obama, Emma Watson czy Sheryl Sandberg – kobiety sukcesu, które czuły, że „oszukują”.
Co możesz zrobić?
Zbieraj fakty – zapisuj osiągnięcia, dobre słowa od innych, sytuacje, w których poradziłaś sobie świetnie. One są realne.
Zamień pytanie „czy zasługuję?” na „czy to jest dla mnie dobre?” – skup się na faktach, nie na ocenie własnej wartości.
Mów o tym – w rozmowie z przyjaciółką, terapeutą, zaufaną osobą. Wypowiedziane na głos myśli tracą moc.
Odpuść perfekcjonizm – nie musisz być idealna, żeby być wartościowa.
Nie bój się sukcesu – szczęście, awans, pochwała – to nie przypadek. To efekt Twojego wysiłku, pracy, zaangażowania.
Przestań wątpić. Zasługujesz
Jeśli od lat żyjesz z poczuciem, że nie zasługujesz na dobre rzeczy – wiedz, że nie jesteś z tym sama. Wiele kobiet czuje podobnie. Ale to nie znaczy, że ta myśl jest prawdziwa. Możesz być dobra i wciąż się rozwijać. Możesz się mylić i zasługiwać na miłość. Możesz nie wiedzieć wszystkiego i mieć prawo do sukcesu.
Czas przestać żyć jak oszustka w swoim własnym życiu. Bo jesteś tu nie przez przypadek.