Bardzo silna modlitwa, do której wraca się w chwilach zwątpienia

Są momenty, w których wiara cichnie, a w sercu pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Chwile zwątpienia nie oznaczają braku wiary – często są jej najbardziej ludzką częścią. Ta modlitwa powraca wtedy, gdy brakuje sił, gdy wszystko wydaje się niepewne i gdy jedyne, czego naprawdę potrzebujemy, to spokój i poczucie, że nie jesteśmy same


Nie każda modlitwa rodzi się z pewności i siły. Czasem przychodzi wtedy, gdy jesteśmy zmęczone, zagubione i nie wiemy, co dalej. Ta modlitwa jest na takie właśnie momenty, gdy nie potrafisz nazwać swoich uczuć, gdy wątpliwości są głośniejsze niż nadzieja, a wiara potrzebuje czułości, nie rygoru. Możesz ją odmawiać powoli, fragmentami, wracać do niej tyle razy, ile potrzebujesz.

Bardzo silna modlitwa

Boże,
przychodzę do Ciebie wtedy, gdy w moim sercu jest więcej pytań niż odpowiedzi.
Gdy nie rozumiem tego, co się dzieje.
Gdy czuję zmęczenie, lęk i bezsilność, których nie potrafię już nazwać ani unieść sama.

Są dni, w których moja wiara jest cicha i krucha.
Nie jak płomień, ale jak ledwo tlący się żar.
I właśnie wtedy proszę Cię najbardziej – nie o cuda, nie o natychmiastowe rozwiązania, ale o obecność.
O to, bym nie czuła się sama w tym, co przeżywam.

Panie,
Ty znasz moje myśli, zanim zdążę je wypowiedzieć.
Znasz moje obawy, te wypowiedziane i te, które chowam głęboko, bo wstydzę się do nich przyznać.
Wiesz, jak bardzo próbuję być silna, nawet wtedy, gdy w środku wszystko się we mnie chwieje.

Proszę Cię, daj mi spokój serca,
taki, który nie zależy od okoliczności.
Taki, który nie znika, gdy coś idzie nie po mojej myśli.
Spokój, który przypomina, że nie muszę wiedzieć wszystkiego dziś, teraz, od razu.

Pomóż mi zaufać,
nawet wtedy, gdy droga jest niejasna,
gdy przyszłość wydaje się zamglona,
a moje własne myśli są głośniejsze niż nadzieja.

Oddaję Ci moje wątpliwości.
Oddaję Ci moje pytania bez odpowiedzi.
Oddaję Ci strach przed tym, co będzie jutro, za tydzień, za rok.
Jeśli mam iść dalej – poprowadź mnie krok po kroku.
Jeśli mam czekać – naucz mnie cierpliwości.
Jeśli mam się zatrzymać – daj mi odwagę, by nie uciekać przed ciszą.

Boże,
kiedy czuję, że moja wiara słabnie,
przypomnij mi wszystkie chwile, w których już mnie prowadziłeś.
Te momenty, gdy wydawało się, że nie dam rady, a jednak dałam.
Gdy myślałam, że to koniec, a okazywało się, że to początek czegoś nowego.

Naucz mnie wracać do Ciebie nie tylko wtedy, gdy wszystko się wali,
ale właśnie w tych chwilach – najcichszych, najbardziej niepewnych,
gdy nie ma wielkich dramatów, a jest tylko zmęczone serce.

Proszę Cię o światło,
nie takie, które oślepia,
ale takie, które wystarcza na jeden krok do przodu.
O nadzieję, która nie krzyczy,
ale spokojnie mówi „Jeszcze nie wszystko stracone”.

Jeśli to, co przeżywam, ma mnie czegoś nauczyć – pomóż mi to zrozumieć.
Jeśli ma mnie wzmocnić – daj mi siłę, by się nie złamać.
Jeśli ma mnie oczyścić – daj mi łagodność wobec samej siebie.

Panie,
zabierz ode mnie ciężar udawania, że mam wszystko pod kontrolą.
Przypomnij mi, że nie muszę być doskonała, by być wystarczająca.
Że mogę wątpić i nadal wierzyć.
Że mogę się bać i jednocześnie iść dalej.

Dziś wybieram zaufanie,
nawet jeśli jeszcze nie czuję jego pełni.
Wybieram wiarę,
nawet jeśli jest cicha i niepewna.
Wybieram Ciebie –
w chwilach zwątpienia, zmęczenia i ciszy.

Amen.

Zobacz także:


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy

Dodaj swoje zdanie na ten temat

Twój mail nie zostanie nigdzie opublikowany